Faaajny dzień; naaaprawde...
Komentarze: 0
Najpierw wstalam o 11.00 i od razu do kompa, normalka. Wakacje jush, a ja jeszcze nie wyjechalam!!! Potem mama mnie wygonila po paru godzinkach. To niesprawiedliwosc. Więc zabralam się do czytania książki pt.: Zwyczajne życie J. Chmielewskiej. A potem mi sie znudzilo i poshlam sobie do cioci (myślalam, że będzie tam dziadek). Wqrzylam się bo dziadek przyszedl od drugiej cioci spozniony 2 godziny!!! Oglądalam sobie tv, bo u mnie dziala tylko jedynka!!! Glupio nie?? Przyshlam do domu, usiadlam do kompa i... znowu zostalam wygoniona. "Bo teraz idziemy do Bagheery". Wqrzylam się. Olśnilo mnie. Tam byly... koty i dziecko, uhn. Z tym dzieckiem to inna sprawa. Ma 8 miesięcy. Zaczeli mnie z nim wszyscy swatac tak dla jaj. Wqrzyam się. W drodze do domu powiedzialam, że jush tam nigdy nie pójdę z powodu tego gupiego dzieciaka!!! Wrócilam o 22.07!!! No i teraz piszę tę notę. Papapa. Muszę jush kończyć.
Dodaj komentarz